wtorek, 22 marca 2016

Do utraty sił - recenzja

Tytuł: Do utraty sił
Tytuł oryginalny: Southpaw
Gatunek: dramat, sportowy
Reżyseria: Antoine Fuqua
Czas trwania: 2 godziny 3 minuty
Premiera w Polsce: 11 września 2015
Aktorzy: Jake Gyllenhaal, Rachel McAdams, Forest Whitaker, Oona Laurence, 50 Cent, Naomi Harris

Prawdziwa walka poza ringiem

Ten, kto oglądał zwiastun, wie już właściwie, o czym film opowiada. Jednak, mimo że wiemy, co się stanie i jesteśmy w stanie się do tego mentalnie przygotować, i tak wydarzenia nas w pewien sposób zaskakują, a na pewno wzbudzają wiele emocji.
Billy Hope (Jake Gyllenhaal) osiąga same sukcesy w boksie, a to za sprawą wsparcia swojej rodziny - żony Maureen (Raczel McAdams) i córki Leili (Oona Laurence). Bokser dla tych dwóch kobiet poświęciłby wszystko. To właśnie dla nich wygrywa wszystkie walki i stara się osiągać coraz lepsze wyniki, aby zapewnić im wszystkie luksusy. Jednak nie wytrzymuje psychicznie po śmierci żony. Po prostu załamuje się - przegrywa walki, zadłuża się, wpada w nałogi, staje się agresywny i nie zajmuje się córką. Nie robi nic poza rozpaczaniem. I w końcu jego depresja doprowadza do tego, że sąd odbiera mu dziecko.
Fabuła w filmie jest, według mnie, dość przewidywalna, ale wcale to nie przeszkadza. Możliwe, że, jeśli byłoby pełno zwrotów akcji, widz odebrałby gorzej tę produkcję, bo nie zwracałby uwagi na szczegóły. W tym przypadku to duża zaleta, że film nie jest skomplikowany. Wielką gwiazdą okazał się Jake Gyllenhaal, którego nominacja do Oscara wydawała mi się pewna (dlatego musiałam jakoś przetrwać szok, który się u mnie pojawił, kiedy zobaczyłam ostateczną listę nominacji). Billy Hope ewidentnie gubi się w tym, co robi i "budzi się" dopiero, kiedy już niewiele może zdziałać. Jednak wciąż walczy, tak jak na ringu, a może nawet lepiej.
Podziwiam postawę głównego bohatera - to, że nie załamał się, pomimo krytycznej sytuacji. Na jego miejscu ja chyba utraciłabym już nadzieję, a on wciąż wierzył w szczęśliwe zakończenie. Zawieszony bokser musiał zacząć swoją karierę od początku. Właściwie z dnia na dzień stracił wszystko. Znalazł się praktycznie na ulicy i podjął pracę, którą uważał za zdecydowanie zbyt marną dla jego osoby. Najtrudniejszym momentem dla niego było chyba właśnie podjęcie owej pracy, bo musiał wtedy zapomnieć o swojej "dumie". Żadna praca nie hańbi, ale Billy miał co do tego inne zdanie. 
Kolejną gwiazdą filmu jest Forest Whitaker jako Tick Wills, drugi trener Billy'ego. Bez niego wątpię, że bokserowi udałoby się wrócić do normalnego stanu. Właściciel siłowni wspierał naszego głównego bohatera, dał mu pracę, dobre rady i przede wszystkim prawdę. Niewiele osób by się na to zdobyło, a właśnie bolesna prawda była tym, czego Billy potrzebował po śmierci żony, by odbić się od dna. Dzięki niemu zobaczył swoje błędy i je naprawił, więc też to za jego sprawą ułożył swoje życie na nowo. Dodatkowo Tick stał się mentorem Billy'ego - jedyną osobą, która motywowała go do dalszego działania i wspierała w tym, co robił. 
Jak dla mnie Do utraty sił to jeden z lepszych filmów, jakie obejrzałam w zeszłym roku. Przedstawia piękną i wzruszającą historię, która niemalże cały czas trzyma nas w napięciu. Dodatkowo muzyka stworzona przez Eminema jest rewelacyjna; na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie. Nie ma sensu więcej mówić - po prostu obejrzyjcie ten film, a sami się przekonacie, jaki jest świetny.
Moja ocena to 9/10.
© Agata | WS.