niedziela, 2 sierpnia 2015

Trylogia Więzień Labiryntu

Już dość dawno czytałam tę trylogię, ale uznałam, że skoro dużo osób czeka na premierę ekranizacji drugiej części, dobrze będzie streścić mniej więcej, o czym książki opowiadają i je zrecenzować. Przy okazji ja też sobie odświeżę pamięć, bo już sporo pozapominałam.
Autor: James Dashner
1. Więzień labiryntu
    The Maze Runner
    424 strony
2. Próby ognia
    The Scorch Trials
    418 stron
3. Lek na śmierć
    The Death Cure
    388 stron
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Gatunek: fantastyka, fantasy, science fiction

Wizja chaosu i zaraźliwej choroby

Podobają mi się książki i filmy, w których pojawia się groźny wirus i między innymi dlatego błyskawicznie pochłonęłam pierwszą część Bastionu, gdzie właśnie opisane było jak choroba się rozprzestrzenia i zbiera swoje żniwo. Co prawda, Kapitan Trips wdzierał się do organizmu człowieka w tempie błyskawicy i siał w nim takie zniszczenie, że umierało się w ciągu kilku dni. W Więźniu na początek w ogóle nie wiemy, że to o chorobę chodzi. Jest grupa chłopców zamknięta pośrodku niebezpiecznego labiryntu. Utworzyli oni, można chyba tak powiedzieć, dom. Każdy ma własne zadanie i ich Strefa bardzo dobrze funkcjonuje. Oczywiście, głównym celem chłopców jest wydostać się z labiryntu i, aby to wykonać, powstała posada Zwiadowców. Badają oni labirynt, rysują mapy, porównują je, ale nie zauważają żadnego powiązania między nimi. Na próżno próbują znaleźć coś, co łączy wszystkie te mapy.
Codzienne życie Streferów zostaje zaburzone przez pojawienie się pierwszej dziewczyny - Teresy. Czy jej przybycie oznacza koniec trudów z labiryntem? Ale dlaczego dziewczyna zna najnowszego Strefera - Thomasa? A może to dopiero początek?

Słońce, Poparzeńcy, "żywe" kule z metalu

W Próbach ognia, jak się można domyślić (więc to raczej nie spoiler), bohaterowie wydostali się już z labiryntu i muszą sobie poradzić na wielkim pustkowiu, które powstało po... nie wiem czy chcecie wiedzieć. W każdym razie to nie wina człowieka (o ile dobrze pamiętam). Zanim jeszcze wydostaną się z podziemnego korytarza, kilku Streferów ginie przez jakby gorący metal, który sam atakuje głowę człowieka. W sumie trochę to absurdalne, nawet jak na fantastykę. Z kolei na powierzchni czeka na bohaterów okropny upał, a z nim problemy z wodą, żywnością, poparzeniami i schronieniem. W dalszej części wędrówki muszą stawić czoło ludziom zarażonym Pożogą - nieuleczalną chorobą, która pojawiła się na tym zniszczonym świecie.

Poszukiwanie leku

To główny cel już od pierwszej strony, ale na początku nie zdajemy sobie z tego sprawy, bohaterowie też nie wiedzą, w jakim celu znaleźli się w Strefie. A wszystkie tajemnice DRESZCZu poznajemy dopiero w Leku na śmierć.

Nie pamiętam dokładnie, skąd wzięła się Pożoga, ale na pewno pojawiła się już po katastrofie naturalnej. Chyba to była broń biologiczna, czyli najpopularniejszy motyw pochodzenia zabójczych chorób. Tyle że ona nie robiła z człowieka zombie ani go nie zabijała, a przynajmniej nie sama z siebie. Ona odbierała zmysły, ludzkie zachowania. Chorzy, czyli Poparzeńcy, po prostu stopniowo stawali się bardziej dzicy i upodabniali się do zwierząt. Istniały różne stadia Pożogi i możliwe było zahamowanie do pewnego stopnia jej rozwoju, ale w końcu i tak odbierała człowiekowi zmysły. To nie choroba śmiertelna, ale mimo to zabijała i to na różne sposoby. Ludzie popadali w obłęd i umierali od zakażeń, chorób, z głodu, a podczas walk o władzę nad grupą często dochodziło do zabójstw.

Dużo się dzieje

Przy tej trylogii mam wrażenie, że coś dzieje się cały czas. Intrygi, kłamstwa, ciągłe kłopoty, ataki dziwnych stworzeń (lub ludzi), odkrywanie szokujących sekretów. Czasem aż ciężko to sobie poukładać w głowie. Pod koniec drugiej części już powiedziałam, że zrobię sobie przerwę, jeśli w trzeciej części akcja się nie uspokoi. Ale w sumie to nadaje książkom szczególnego charakteru, nie można się na nich nudzić. Trzeba też samemu myśleć. Ja co chwilę zmieniałam zdanie, komu powinnam wierzyć i, najważniejsze pytanie, czy DRESZCZ jest dobry?

Najbardziej podobały mi się Próby ognia, bo tam miały miejsce najciekawsze wydarzenia i pojawiło się najwięcej stresujących sytuacji oraz niepewności. Pod koniec (moment z Arisem i Teresą, a później przy wchodzeniu do odrzutowca) już myślałam, że zgłupieję. Po prostu bohaterowie wszystko robili odwrotnie niż powinni, co chwilę ujawniano nowe sekrety i zasiano mnóstwo wątpliwości. Wtedy już naprawdę nie wiedziałam, kto jest "dobry". Pojawiło się u mnie takie uczucie jakby przeciążenia, dostałam za dużo informacji na raz. Mam tak często, jak czytam kryminały - co chwilę bohaterowie odnajdują nowe dowody i każdy z nich wskazuje na inną postać. Wtedy zazwyczaj mówię sobie, że spokojnie doczytam książkę i nikogo innego już nie oskarżę. Ale nigdy jeszcze mi się to nie udało.

Wady i zalety

+ trzyma w napięciu,
+ humor Minho (mój ulubiony bohater),
+ DRESZCZ; do ostatniej strony (i trochę dłużej) pozostaje niepewność, czy jest dobry,
+ dużo się dzieje,
+ bardzo ciekawy opis Bóldożerców i potworów z drugiej części,
+ świetne pomysły autora, np. jak wydostać się z labiryntu,
+ ciekawy obraz Pożogi (ludzi zarażonych i tych zdrowych też).

- nowe określenia, które panują w Strefie (sztamak, świeżuch); ciężko się w nich na początek połapać,
- narracja trzecioosobowa (akurat tu narrator po prostu obserwuje i nie skupia się na szczególnym bohaterze). I właściwie ten narrator najwięcej psuje, bo sprawia, że książka czasami robi się nudna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.