środa, 3 sierpnia 2016

Spotlight- recenzja

Witam wszystkich serdecznie, mam nadzieję, że nie zapomnieliście jeszcze o moim blogu (niestety, ja zapomniałam). Naprawdę bardzo długo nic nie dodawałam, a to przez brak czasu, chęci, natłok obowiązków i wiele innych spraw. Po co to tłumaczyć? Na pewno każdy z Was wie, jak to jest. W wakacje chciałabym nadrobić zaległości i wrócić do pisania recenzji. Oby tym razem udało mi się robić to regularnie. No więc zaczynamy :)

Tytuł: Spotlight
Tytuł oryginalny: Spotlight
Gatunek: dramat
Reżyseria: Tom McCarthy
Czas trwania: 2 godziny 8 minut
Premiera w Polsce: 5 lutego 2016
Aktorzy: Mark Ruffalo, Michael Keaton, Rachel McAdams, Liev Schreiber, John Slattery, Brian d'Arcy James, Stanley Tucci

Spotlight to film chwalony przez wiele, wiele osób. Jako jedna z jego zalet najczęściej wymieniany jest rewelacyjnie napisany scenariusz. Dlatego też był najmocniejszym kandydatem do tegorocznych Oscarów. Otrzymał 2 statuetki - za najlepszy film oraz za najlepiej napisany scenariusz.

W filmie poznajemy dziennikarzy z grupy Spotlight. Ich zespół charakteryzuje się tym, że bardzo dokładnie bada wybrane sprawy. Każdej sensacji poświęcają długi okres czasu, aby dowiedzieć się o niej wszystkiego, aż po najdrobniejsze szczegóły. Dlatego widzimy, że szykuje się coś wielkiego, kiedy grupa podejmuje się sprawy pedofilii w Kościele.

Małymi krokami do celu

Wszystko zaczyna się dość zwyczajnie, tak jakby chodziło tylko o pojedynczy przypadek. Ktoś usłyszał o tragedii, która miała miejsce w małej parafii, opisał to w gazecie i sprawa trafiła do szuflady. Nikt się już nią nie interesował. Jednak w redakcji pojawia się Marty Baron (Liev Schreiber) i to właśnie dzięki niemu zatuszowany skandal ma szansę ujrzeć światło dzienne. 
W Spotlight bohaterowie odkrywają po jednym elemencie układanki. Stopniowo, powoli i dokładnie, aż wreszcie poznają całą historię (która, swoją drogą, okazuje się być kilkadziesiąt razy bardziej rozbudowana niż zakładano). Jeden "trop" prowadzi do kolejnego, do następnego i tak dalej. W końcu cel śledztwa też się zmienia. Zamiast opisać jednego księdza, który nie został ukarany, to gazeta ma zamiar oskarżyć cały Kościół.


Film wciąga już od pierwszej minuty, po prostu nie możemy się od niego oderwać. Jest w nim bardzo dużo dialogów, ale wszystkie są jasne i przejrzyste. Bohaterowie są błyskotliwi i zdeterminowani. Jedyna wada to ich liczba. Zbyt dużo nazwisk, zbyt dużo osób i myślę, że każdemu ciężko jest się w tym zorientować. Nawet jeśli mocno się skupimy na filmie i uważnie będziemy śledzić wydarzenia, nie jest powiedziane, że się nie zgubimy.


Świetna obsada wykonała swoje zadanie rewelacyjnie. Najbardziej polubiłam Mike'a (Mark Ruffalo) i Sache (Rachel McAdams). Mike naprawdę imponuje swoją wytrwałością. Trochę to wygląda, jakby to on wykonywał całą "brudną robotę" za zespół. Jeśli trzeba kogoś gdzieś wysłać do trudnego zadania, z pewnością będzie to Mike. Ale on to lubi, właśnie zdobywanie nowych informacji, szukanie i przekonywanie ludzi dają mu satysfakcję. Z kolei Sacha jest rozsądna i dokładnie wykonuje swoją pracę. Właściwie trafiła jej się ciężka część, bo musiała rozmawiać z ofiarami, poszkodowanymi a także z samymi księżmi. I wykonała to bardzo dobrze, ma świetne podejście do innych ludzi. Wydaje się taka ludzka i ciepła, na pewno polubiła ją znaczna część osób, które oglądały Spotlight.

Spotlight to niesamowity film. Od pierwszej do ostatniej minuty coś się dzieje. Cały czas dochodzą nowe nazwiska, informacje, poszlaki. Absolutnie nie można się na nim nudzić, to niewykonalne. Główny wątek nieco ulega zmianie (oczywiście na lepsze), która przekształca działania bohaterów w coś wielkiego. Jak dla mnie świetny
Moja ocena to 9/10.
© Agata | WS.