czwartek, 16 lipca 2015

Bastion

Tytuł: Bastion
Tytuł oryginalny: The Stand
Autor: Stephen King
Ilość stron: 1165
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: fantastyka, science fiction

Przerażająca długość

Jak tylko pierwszy raz podniosłam tę książkę, przeraziłam się jej grubością i tym, ile drobnych literek znajduje się na każdej cieniutkiej stronie. Trochę spanikowałam i już z góry nastawiłam się, że będę ją nie wiadomo ile czasu czytać; może przez to faktycznie mi tak długo zeszło. Ale w przypadku Stephena Kinga można spodziewać się tak długich historii, bo on umieszcza w nich nie tylko same wydarzenia, ale też dużo opisów życia bohaterów sprzed akcji książki, dlatego możemy ich idealnie poznać. 
Cały Bastion podzielony jest na trzy główne części - Kapitan Trips, Na Granicy, Bastion. W każdej z nich jest jakby inny cel główny, do którego dążą najważniejsi bohaterowie. Pierwsza z nich opisuje, jak śmiertelna choroba zmodyfikowanej grypy zbiera swoje żniwa. W drugiej ludzie uodpornieni muszą opowiedzieć się po stronie Dobra lub Zła. W trzeciej rozgrywa się ostateczna walka między wysłannikami Piekła i Nieba. Nie wiem tylko, jak opisać, co dzieje się w książce, ponieważ na początku akcja toczy dla każdego bohatera osobno, ale postaram się to jakoś napisać.

Ogromna dawka emocji na każdej stronie

Jak można się domyślić, w tej książce bardzo dużo się dzieje, wskazuje na to, na przykład jej grubość. Wszystko zaczyna od niewinnego wypadku - w laboratorium na pustyni, w którym tworzono broń biologiczną, ktoś popełnia błąd i po uwolnieniu się wirusa (nie wiem, jak inaczej to nazwać) jednemu pracownikowi udaje się wraz z rodziną opuścić skażony teren. Już chorzy docierają do Arnette - małego miasteczka, w którym mieszka jeden z najważniejszych bohaterów, Stuart Redman. Jego przyjaciele zarażają się groźnym wirusem, gdy ratują byłego pracownika laboratorium, Stu jednak orientuje się, że jest odporny. Wkrótce potem kierownicy Projektu Blue zamykają Stu, jego przyjaciół i ich rodziny w specjalnym ośrodku, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się zmodyfikowanej grypy. Niestety, w Arnette chorych przybywa w błyskawicznym tempie. Po bardzo krótkim czasie zabójcza grypa jest już w Nowym Jorku, Los Angeles, Ogunquit i wielu innych miejscach, nawet na innych kontynentach. Stuartowi cudem udaje się uniknąć śmierci z rąk twórców projektu i ucieka ze stworzonego przez nich dla niego więzienia.

Wszyscy, którzy ocaleli z pomoru, zaczynają śnić o dobrej staruszce oraz o mrocznym mężczyźnie. Obie te postacie wzywają do siebie każdego z nich i w tym właśnie momencie wszyscy muszą podjąć decyzję, za kim będą podążać w tych trudnych czasach.
Stuart po drodze do Nebraski, gdzie mieszka Matka Abagail, spotyka socjologa Glena Batemana, a później jeszcze Fran Goldsmith i Harolda Laudera. Razem wyruszają odnaleźć dobrą kobietę. Jednak jako pierwsi do jej domu w Nebrasce docierają głuchoniemy Nick Andros, niedorozwinięty umysłowo Tom Cullen i kilkoro ich towarzyszy. Zabierają staruszkę i przenoszą się do Boulder w Kolorado, aby osiedlić się tam i utworzyć Wolną Strefę, miejsce, gdzie będą przybywać ludzie przyjaźni Matce Abagail. Stopniowo liczba mieszkańców rośnie. W mieście pojawiają się tacy ludzie jak grupa Stuarta Redmana, Larry Unterwood z Nadine Cross i chłopcem nazwanym przez nią Joe. 
Jednak w Wolnej Strefie znajduje się kilku zdrajców, którzy zamierzają wyruszyć do mrocznego mężczyzny do Las Vegas, ale zanim to zrobią, planują utrudnić życie tworzącej się społeczności w Boulder. Nie będę się dalej rozpisywać, bo już za dużo się dzieje i nie chcę tutaj streścić całej książki.

Koło

Na początku książkę czyta się bardzo szybko, strasznie wciąga. Potem, gdy już ludzie osiedlili się w Boulder oraz Las Vegas i próbują wrócić do porządku dziennego, powieść zaczyna trochę nudzić. Przyznam, że jakoś przetrwałam najnormalniejsze (bo mam tu na myśli organizacje tych społeczności, czyli coś, co i tak by się stało, nawet w naszym świecie, po takiej katastrofie) i utknęłam w miejscu, bo nie mogłam zabrać ze sobą książki na dwutygodniowy wyjazd. Gdy wróciłam prawie od razu zabrałam się za czytanie i skończyłam ją w bardzo krótkim czasie. 
Najbardziej podobała mi się część nazwana Bastion, chociaż Kapitan Trips też była świetna. To chyba dlatego, że w Bastionie najwięcej najciekawszych rzeczy się działo i był najbardziej wzruszający, a w Kapitanie Tripsie świetnie Stephen King opisał rozprzestrzenianie się choroby. W pierwszej części najbardziej przeszkadzała mi ilość wątków, w ogóle nie pamiętałam nazwisk i imion postaci, a co dopiero wyglądu i trochę mnie to irytowało.

Moimi ulubionymi postaciami byli: Nick Andros, Larry Underwood, Stuart Redman i Tom Cullen. Mogłam się spodziewać, że część z nich umrze. I faktycznie, umarło dwoje z nich, ale nie będę mówić kto konkretnie. Mimo to, sądzę, że ta powieść jest świetna. Bardzo przyjemnie się czyta, a nawet jeśli komuś się nie podoba w trakcie, to warto ją skończyć dla samego zakończenia. Mnie ono usatysfakcjonowało, czegoś takiego się spodziewałam. Trochę niedopowiedzeń, coś niepewnego... A najlepsze jest to, KTO i DLACZEGO doprowadził do takiego końca. Straszna ironia losu.

Książka pokazuje coś jak koło życia. Coś się zaczyna, potem się kończy, a następnie zaczyna od nowa i tak w nieskończoność. Krąg się otwiera, gdy pojawia się Kapitan Trips, a Randall Flagg, mroczny mężczyzna, Wędrowiec rozpoczyna swoją misję i sądzi, że nikt nie jest w stanie go powstrzymać, dlatego popełnia jeden mały błąd, który może zdecydować o jego końcu. Krąg się zamyka, pewnie się domyślacie jak. Ale temu człowiekowi nawet śmierć nie przeszkodzi w wypełnieniu zadania powierzonego przez Piekło.

Stuart Redman - Ben Affleck. Ten aktor najbardziej pasuje mi do tego bohatera. Nie pamiętam opisów, ale wydaje mi się, że Stu był wysoki i miał ciemne włosy. Sądzę też, że Ben Affleck poradziłby sobie z zagraniem Stuarta.
Nick Andros - Adrien Brody.  Ten aktor po prostu wskoczył na jego miejsce automatycznie. 

Larry Underwood - Michael Fassbender. Zgadza się kolor włosów i ogólny wygląd, sądzę też, że umiałby oddać charakter Larry'ego i pokazać, jak bardzo on chce się zmienić w lepszego człowieka.

Frances Goldsmith - Diane Kruger. Nigdy nie umiem znaleźć odpowiednich aktorek do postaci książkowych, więc gdy oglądając zdjęcia trafiłam na kogoś, kto wyglądem w miarę pasuje do mojego wyobrażenia, nie szukałam dalej.

Nadine Cross - Jennifer Connelly. Akurat za tą aktorką nie przepadam, ale mogłaby zagrać Nadine, bo według mnie ma podobną urodę.

Randall Flagg - Mads Mikkelsen. W przypadku mrocznego mężczyzny miałam najwięcej problemów, bo dosłownie nikt nie pasował. Randall był przystojny, miał ciemne włosy, złowieszczy uśmiech i wesołe (w taki kpiący sposób) iskierki w oczach. Mam niby jakiś obraz w głowie, ale nie mogę nikogo znaleźć, kto by pasował, więc wybrałam aktora, który może średnio zgadza się z wyglądem, ale na pewno poradziłby sobie z pokazaniem charakteru postaci.

Abagail Freemantle - Cesaria Evora. Nie ma takiej szansy, że to właśnie ona się wcieli w Matkę Abagail, ale to jedyna osoba przychodząca mi do głowy.

Tom Cullen - Aaron Eckhart. Tu kierował mną tylko wygląd, bo z tym aktorem oglądałam chyba tylko dwa filmy i to już dawno temu.

Glen Bateman - Terry O'Quinn. Tu to samo, co w przypadku Frances. Przeglądałam zdjęcia i ten aktor rzucił mi się w oczy.

Nie przydzieliłam aktora do dwóch ważnych bohaterów - Lloyda Henreida i Śmieciarza, ale to tylko dlatego, że do pierwszego nie mogę nikogo wymyślić (jego wygląd w mojej głowie ciągle się zmieniał), a o drugim nie wspominano dużo, a nie wiem, kto byłby w stanie zagrać tak ciężką postać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.