sobota, 18 lipca 2015

Coś o mnie cz. 6 - Nie oceniaj książki po okładce

Tak jak w tytule - nie oceniaj książki po okładce. Brzmi pięknie i na ogół powinno się sprawdzać, ale czy aby na pewno?

Spójrz na mnie!

Niektóre książki wręcz wydają się krzyczeć, aby tylko je kupić, albo chociaż zdjąć z półki. Jednak nie dzieje się tak dzięki treści, a już szczególnie jeśli nigdy nie słyszeliśmy o danej powieści. To właśnie okładka ma nas zachęcać do przeczytania czegoś. Gdyby nie ona to może nawet najpopularniejsze dziś serie nie stałyby się tak sławne, bo mało osób w ogóle by się nimi zainteresowało, a co dopiero mówić o kupieniu i przeczytaniu. Ja sama mam wiele książek kupionych tylko dlatego, że spodobały mi się ich wygląd i wykonanie, ale treść mnie średnio ciekawiła. Do większej części z nich nawet jeszcze nie zajrzałam, czasem przez to, że nie mam ochoty ich czytać, ale częściej przez brak czasu.

Podziwiam pracę projektantów okładek, bo oni mają zazwyczaj do dyspozycji samą treść książki i muszą stworzyć coś, co będzie jakby uniwersalne, spodoba się dużej liczbie osób. Ich pomysły muszą być także dopasowane do wieku czytelnika. Widać po książkach, że te dla dzieci są bardziej kolorowe, mają więcej przedmiotów i robią wrażenie jakby bardziej żywych, wesołych. W młodzieżówkach pojawiają się różne okładki, ale w dużej części wstawiane są zdjęcia, ludzie, przedmioty są bardziej realistyczni. Książki przeznaczone dla starszych już prawie wszystkie mają zdjęcia zamiast rysunków i odnoszę wrażenie, że niektóre bardzo są do siebie podobne. Tytułów nie pamiętam, ale gdy jestem w sklepie i przeglądam książki, to dość mocno się to rzuca w oczy. 
Ale też wiadomo, że każdy ma inny gust i osoba projektująca wygląd książki musi się z tym liczyć. Zawsze znajdzie się ktoś o zupełnie innym zdaniu niż większość ludzi.

Okładki filmowe

Moi znajomi różnie się wypowiadają na ich temat. Ja nie mam nic przeciwko filmowym wersjom okładki, często uważam, że są lepsze niż te oryginalne. Nowy projekt zawsze w pewien sposób odświeża powieść lub serię i samo pojawienie się filmu sprawia, iż grono czytelników się powiększa. Ja lubię pojawianie się okładek filmowych i nie rozumiem ludzi, którzy bardzo na nie narzekają. Jeśli ktoś nie chce, nie musi kupować akurat takiej wersji książki, więc w czym mu to może przeszkadzać?

Moje ulubione okładki

Uważam, że ocenianie książki po okładce zazwyczaj jest błędem. Jednak najważniejszym zadaniem oprawy graficznej powieści, zanim ją jeszcze kupimy, jest właśnie zachęcenie nas do przeczytania opisu, kupienia jej lub chociaż zwrócenie naszej uwagi. Wiadomo, nie można przesądzać, czy nam się spodoba fabuła, nieważne jak długo patrzylibyśmy na okładkę. 
A teraz lista moich ulubionych okładek. Akurat do mnie najlepiej trafiają "galaktyczne" okładki i jeśli na którejś jest wzór kosmosu, prawie na pewno mi się spodoba. 
Niektóre z tych książek mam, a niektóre dopiero planuję kupić, ale łączy je jedno - od pierwszego wejrzenia zakochałam się w okładce.

1. Zodiak Romina Russel.
2. Seria Lux Jennifer L. Armentrout. W tym przypadku najładniej wyglądają grzbiety książek. I wciąż czekamy na wydanie piątej części w Polsce.

3. Starter Lissa Price.
4. Czerwona królowa Victoria Aveyard.
5. Delirium, Pandemonium, Requiem Lauren Oliver.
6. Saga ognia i wody. Tom 1. Wielki błękit Jennifer Donnely.
7. Pomiędzy światami Jessica Warman.
8. Morza szept Patricia Schröder.
 9. Rywalki, Elita, Jedyna, Następczyni Kiera Cass.

10. Geneza Jessica Khoury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.