niedziela, 7 czerwca 2015

Plaga

Tytuł: Plaga
Tytuł oryginalny: The Reaping
Gatunek: horror
Reżyser: Stephen Hopkins
Czas trwania: 1 godzina 36 minut
Aktorzy: Hilary Swank, David Morrissey, Idris Elba, AnnaSophia Robb.
Ten film obejrzałam właściwie z nudów. Gdy nie mam co robić, mogę oglądać cokolwiek. W pewnym sensie trochę to uratowało ten film, ale niewiele. Nie miałam bardzo dużych wymagań dla niego; treść wydawała mi się ciekawa, więc nawet byłam pozytywnie nastawiona. No właśnie, więc co z nim nie tak?

Ciekawy początek

Film zaczyna się, jak Katherine Winter (Hilary Swank) rozwiązuje śledztwo na temat rzekomego cudu i wyjaśnia go naukowo. Twierdzi ona, że cuda nie istnieją, są tylko dowodem na niewiedzę ludzi. Potrafi ona podać naukową przyczynę także plag egipskich. 
No więc, w jej ręce wpada kolejna sprawa. Musi jechać do miasteczka, w którym pojawiło się coś na kształt plag egipskich. Jego mieszkańcy o wszystkie nieszczęścia podejrzewają małą dziewczynkę. Na dodatek zarzucają jej, że zabiła swojego starszego brata. 

Z minuty na minutę coraz nudniejszy

Jeśli chodzi o wydarzenia, to za dużo w tym filmie się nie dzieje. Często pojawiają się wspomnienia Katherine, w których pokazana jest tragiczna śmierć jej bliskich. Kobieta przestała wierzyć w Boga i postanowiła "wpoić" swoje przekonania innym ludziom. Przynajmniej tak jak to odczułam. Może nie robiła tego tak jawnie, ale wszystkie jej działania do tego prowadziły. Sądzę, że Hilary miała stworzyć obraz silnej, odważnej kobiety, która jest w stanie się poświęcić, bo już i tak straciła wszystko. Mimo to chciała uratować małą mieścinkę, a może nawet świat, kto wie. Wyszło jednak inaczej, bo Katherine była pełna współczucia, ale jej odwaga to taka odwaga z horrorów - czyli: wejdę do tej piwnicy, mimo że tak coś trzeszczy, bo co mi się może stać?
Na dodatek, na początku dostaliśmy nadzieję na miło spędzony czas, a potem film robił się coraz nudniejszy. W pewnym momencie prawie zasypiałam. Wyglądało to trochę jak powolne tracenie zapału - zalążek świetnego pomysłu, wcielanie go w życie, a potem okazuje się, że trzeba dokończyć historię i coś się wymyśla na szybko. Takie odniosłam właśnie wrażenie.

Gra aktorka

Postanowiłam aktorom poświęcić oddzielny akapit. Oni byli trochę nijacy. Hilary Swank średnio się wykazała, ale to tylko moje odczucie, bo myślałam, że jej postać miała mieć inny charakter. Idris Elba pokazał cudownego, wspaniałego, opiekuńczego, miłego, ale jednak tylko przyjaciela filmowej Katherine. A taki nieprzyjemny los go spotkał. David Morrissey jako Doug też się średnio sprawdził. to właśnie on według mnie był najbardziej nijaki. Nieważne czy się złościł, czy opowiadał historię, czy żartował, wyglądał bardzo podobnie. W ogóle jego postać mi się nie spodobała. AnnaSophia Robb grała Loren McConnell, czyli właściwie najważniejszą postać w filmie (jak dla mnie). Ona akurat była dość młoda, kiedy nagrywano film, więc jej gra była podobna do tej wszystkich dzieci. 

Podsumowanie

Uważam, że trochę zmarnowałam swój czas. No już trudno. Najsmutniejsze w filmie jest to, że można było w bardzo ciekawy sposób rozwinąć ten pomysł, a tu taka klapa.
Oceniam go 4/10.
***
Chciałam napisać jeszcze, że teraz muszę przeczytać lekturę, a następnie prawdopodobnie Bastion, więc w najbliższym czasie (z książek) pojawi się tylko recenzja Papierowych miast.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.