wtorek, 26 kwietnia 2016

Fantastyczna czwórka - recenzja

Tytuł: Fantastyczna czwórka
Tytuł oryginalny: Fantastic Four
Gatunek: akcja, sci-fi
Reżyseria: Josh Trank
Czas trwania: 1 godzina 46 minut
Premiera w Polsce: 14 sierpnia 2015
Aktorzy: Miles Teller, Michael B. Jordan, Kate Mara, Jamie Bell, Toby Kebbell, Red E. Cathey

Dokładnie to, czego się obawiałam

Nie ma sensu ukrywać, że byłam od początku negatywnie nastawiona do tego filmu. Po co miałabym to przed Wami zatajać? Ostatnio produkcje Marvela wydają mi się coraz gorsze i to nawet nie jest kwestia tego, że mój gust się zmienił, ale te filmy po prostu robią się coraz słabsze.
Nastoletni Reed Richars konstruuje wraz z najlepszym przyjacielem teleporter. Urządzenie nie dość, że potrafi przenieść materię z punktu A do punktu B, to jeszcze umie ją sprawdzić z powrotem. Prototyp udało im się zbudować, gdy byli dziećmi. I nagle okazuje się, że na konkursie naukowym obecni są wybitni naukowcy pracujący akurat nad takim urządzeniem, jakie zbudował Reed. Cóż za zbieg okoliczności, prawda? I jeszcze dodatkowo zauważają oni, że nastolatek dokonał czegoś, nad czym oni głowią się od bardzo długiego czasu - umie teleportowane przedmioty przywołać z powrotem do siebie. Oczywiście, proponują mu oni pracę, on ją przyjmuje, a następnie wraz z zespołem wyszkolonych naukowców rozpoczyna badania nad "czymś większym". 


Tak właściwie, to bardzo często śmiałam się na tym filmie, a już szczególnie, jak bohaterowie przenosili się na nieznaną planetę. To po prostu było komiczne, bo najpierw się odurzyli, a później powiedzieli sobie coś w stylu "Jak to? My nie damy rady?", no i teleportowali się. Wszystko cudownie, ale to było tak lekkomyślne, że dziwię się, iż dorośli, wykształceni ludzie wpadli w ogóle na coś takiego. No ale (prawie) szczęśliwie wrócili na Ziemię, jednak ta podróż ściągnęła na nich niezbyt przyjemne konsekwencje. Każdy, kto brał udział w tym zamieszaniu, zyskał specjalne supermoce, których w żaden sposób nie mógł się pozbyć. Chyba najciekawsze otrzymała Sue, bo potrafiła stać się niewidzialna i mogła o wiele bardziej wykorzystywać swój mózg niż zwyczajny człowiek.


Jak oglądałam Fantastyczną czwórkę, film podzielił się w mojej głowie na trzy etapy: przed podróżą, na nieznanej planecie i po powrocie na Ziemię. Żaden etap nie był specjalnie interesujący. Nawet nie chodzi o to, że film jest przewidywalny, ale po prostu nudny. Nijaka fabuła nie potrafi zaciekawić widza i zatrzymać przy telewizorze, nie pozwalając oderwać oczu od ekranu. Nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia, bo byłam na to przygotowana. Kolejny raz nie umiem zaakceptować tych absurdalnych stron filmu albo chociaż przymknąć na nie oka. 


Ten film zwyczajnie jest słaby. Podejrzewam, że większość osób, które go oglądały, też tak uważają, a nawet nie potrafią uzasadnić swojego zdania - to się po prostu czuje. Życzę Marvelowi, żeby trochę zmienił wizerunek swoich bohaterów, a na pewno ich produkcje będzie oglądać więcej osób, a przynajmniej odniosą większe sukcesy.
Moja ocena to 3/10. Przykro mi, że oceniłam tak nisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.