sobota, 7 listopada 2015

Whiplash - recenzja

Tytuł: Whiplash
Tytuł oryginalny: Whiplash
Gatunek: dramat, muzyczny
Reżyseria: Damien Chazelle
Czas trwania: 1 godzina 45 minut
Premiera w Polsce: 2 stycznia 2015
Aktorzy: Miles Teller, J.K. Simmons, Paul Reiser, Melissa Benoist


Myślałam, że Whiplash będzie strasznie nudny. Próbowałam obejrzeć kiedyś Birdmana (zdobywcę Oscara za najlepszy film) i nie udało mi się wytrwać do końca. Nie chcę tym nikogo obrazić, ale uważam, że Whiplash bardziej zasługuje na tę nagrodę. Tak, pewnie powiecie: nie znasz się, bo nie obejrzałaś do końca. Ale chyba samo to, że nie udało mi się tego zrobić o czymś świadczy.

"Not quite my tempo"

Czy mieliście kiedyś tak, że skończyliście jakiś film, książkę i koniecznie chcieliście zrobić to od nowa? Ja miałam tak tylko dwa razy, przy czym drugi raz był w przypadku Whiplash. Generalnie o filmie można powiedzieć, że opowiada o perkusiście, który bardzo chce zapisać się w historii muzyki. Ale opis w ogóle nie jest w stanie oddać klimatu filmu.

Whiplash wzbudza w nas wiele emocji. Pierwszy raz nie umiem opisać słowami, co czujemy, gdy go oglądamy. Nie umiem napisać, jak rewelacyjna jest ta produkcja. Mogę chyba tylko podawać fakty. Ważną rolę gra tu muzyka jazzowa. Ja sama nie przepadam za jazzem, ale tutaj wydawało mi się, że go uwielbiam. Aktorzy pokazali swoją miłość do muzyki, która nieraz przeradza się nawet w coś złego, jak w przypadku Terence'a Fletchera (J.K. Simmons).

Andrew Neimann (Miles Teller) gra w zespole Terence'a, najlepszym zespole w Ameryce. Grupa utrzymuje taki poziom przez bezwzględnego trenera. To postać J.K. Simmonsa stara się poprawić umiejętności swoich uczniów i nie dopuścić do przegrania jakiegokolwiek konkursu. Nie powiedziałabym, że wykorzystuje on prawidłowe metody do osiągania swoich celów. Na pewno jego intencje są dobre - próbuje sprawić, by jego uczniowie przełamywali swoje granice i dawali z siebie coraz więcej. Nie wiem, czy zdaje sobie sprawę, jak krucha i delikatna bywa ludzka psychika i że on ją po prostu niszczy. Wielu studentów grających w jego zespole miała depresję albo bardzo poważne problemy psychiczne. Chyba jednak Terrence chce sprawić, by jego podopieczni nie załamywali się i zawsze starali się dawać z siebie wszystko. Nawet gdy on ich krytykuje. 

Tutaj niewiele możemy przewidzieć. Andrew zaskakuje, jego wola walki jest niesamowita. Robi rzeczy niewyobrażalne tylko po to, żeby zadowolić trenera (co nawiasem mówiąc długo mu się nie udaje). Film rewelacyjny i jak najbardziej zasłużył na Oscary (m.in. J.K. Simmons za najlepszego aktora drugoplanowego oraz za najlepszy dźwięk). 
Moja ocena to 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.