poniedziałek, 14 grudnia 2015

Everest - recenzja

Tytuł: Everest
Tytuł oryginalny: Everest
Gatunek: przygodowy, thriller
Reżyseria: Baltasar Kormakur
Czas trwania: 2 godziny 1 minuta
Premiera w Polsce: 18 września 2015
Aktorzy: Jason Clarke, Josh Brolin, Jake Gyllenhaal, John Hawkes, Robin Wright, Emily Watson, Keira Knightley, Sam Worthington

Przyznam, że zależało mi, żeby obejrzeć ten film w kinie, ale mi się to nie udawało. Poszłam na niego właściwie przypadkowo, gdy już zupełnie odpuściłam. Można powiedzieć, że stał się taką "nagrodą pocieszenia", bo nie obejrzałam Marsjanina.

Warto obejrzeć na wielkim ekranie

Myślę, że chcemy zachwycać się efektami specjalnymi, oglądając taki film. Mogłoby się nawet wydawać, że twórcy poprzestaną na zapewnieniu rewelacyjnego obrazu, ale obok tego w poruszający sposób przedstawili bardzo smutną historię.
Najbardziej przygnębiające jest chyba to, że ludzie, którzy wybrali się wtedy zdobyć Mount Everest, realizowali swoje marzenia i pasje. Przykre jest również, iż wydarzyło się to naprawdę. Raczej każdy się spodziewa, że film nie ma pięknego, szczęśliwego zakończenia. Śmierć tych osób pokazuje, jak niebezpieczne są góry, żywioły i jakie ponosimy konsekwencje naszych nieprzemyślanych zachowań.

Główną postacią jest Rob Hall (Jason Clarke). To właśnie on ma wprowadzić himalaistów na największy szczyt świata. Nadzoruje całość wyprawy, odpowiada praktycznie za wszystko. Na początku filmu panuje bardzo pozytywna atmosfera - każdy cieszy się na myśl o największej przygodzie życia. Rob traktuje tę wyprawę z mniejszym entuzjazmem, ponieważ nie jedzie tam pozwiedzać, ale w ramach pracy. Mimo że kocha góry, sądzę, że niezbyt podoba mu się perspektywa spędzenia ponad miesiąca z dala od żony. Zwłaszcza, że na świat ma przyjść jego córeczka. 


Nastrój bohaterów właściwie jest zależny od pogody. Jej gwałtowna zmiana mogłaby przecież zniszczyć plan zdobycia Everestu, nie dziwię się więc, że tak emocjonalnie na te zmiany reagują. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa z każdą minutą filmu, bo ostatni etap wyprawy zbliża się wielkimi krokami. Każdy oczywiście bardzo chce zdobyć Mount Everest, ale niektórzy nie myślą o tym zbyt poważnie i nie traktują tego w kategoriach rzeczy niebezpiecznych. Uważam, że jedna osoba zginęła przez swoją lekkomyślność. Ten mężczyzna miał silny organizm i był odpowiednio przygotowany do klimatu panującego w wysokich partiach gór, ale trochę się jednak przecenił. Przemęczał się, robił rzeczy ponad jego siły i to sprawiło, że zwyczajnie nie dał rady przy ostatnim etapie zdobywania szczytu. 


Everest to piękny film - to określenie chyba najlepiej oddaje moje wrażenia. Bohaterowie odznaczają się silną wolą, bo dążą do celu, nieważne, co się dzieje. Poświęcają się górom, oddają się im całkowicie i traktują jak drugi dom. Ponadto widzimy poświęcenie oraz braterstwo. W tak niebezpiecznych miejscach jest to szczególnie ważne, bo nasza odpowiedzialność i rozwaga może uratować komuś życie. 
Moja ocena to 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.