poniedziałek, 25 maja 2015

Coś o mnie cz.2 - Film czy książka?

Jest to kwestia rozważana przez wiele osób. Wszystko zależy od naszego gustu, a właśnie w tym poście mam zamiar napisać o moim zdaniu. Zachęcam też Was do wyrażania własnej opinii na ten temat w komentarzach :).


Filmy i książki

Uważam, że nie ma sensu porównywać filmów, które nie są ekranizacjami do książek. Nie mają ze sobą wiele wspólnego, więc prawie nic nie można porównać. Niektóre filmy zachwycają efektami specjalnymi lub niebanalnymi wydarzeniami. Książki z kolei mogą mieć niesamowite opisy, a wydarzenia opisane bardziej szczegółowo. Genezy, na przykład, nie chciałabym zobaczyć zekranizowanej. Odebrałoby to całą przyjemność, bo polega ona właśnie na wyobrażeniu sobie tych roślin z Amazonii. Są też filmy, które oceniam bardzo dobrze, mimo, że powstały bez wcześniejszej książkowej oprawy. Należą do nich m.in. Matrix, Piraci z Karaibów, Interstellar, Złap mnie jeśli potrafisz i wiele innych.
Jeśli chodzi o książki to moje podejście szybko się zmieniło. Najpierw chciałam jak najwięcej ekranizacji i adaptacji, a gdy obejrzałam Niezgodną, uznałam, że wolałabym jednak tego nie widzieć. Aktualnie czekam na wiele ekranizacji, ale najbardziej jestem ciekawa, czy w ogóle dojdzie do skutku i jak będzie wyglądała Selekcja. 

No właśnie, więc co z ekranizacjami?

Tutaj sprawa wymaga dłuższego rozwinięcia. Przyjemnie jest zobaczyć treść książki, ale TYLKO jeśli zrobiono film z odpowiedni sposób. Raczej staram się oglądać wszystkie ekranizacje i śmiało mogę stwierdzić, że największe wrażenie robi na mnie Władca Pierścieni i Hobbit. To dlatego, że ciężko sobie wyobrazić ten niesamowity świat stworzony przez Tolkiena. Natomiast potrafię za każdym razem oglądają  Drużynę pierścienia przeżywać wycięcie sceny z Tomem Bombadilem, jedną z moich ulubionych postaci.
Przy takich filmach pojawia się też kwestia dobrania odpowiedniej obsady. Nie tylko musi ona wyglądać, ale też dobrze odwzorować swoje role. Aktorom jednak często się to nie udaje. Czasami to jest ich wina, ale często dzieje się tak przez nieodpowiedni scenariusz. Jeżeli reżyserowi lub scenarzyście nie pasuje coś w książkowej postaci, po prostu to zmieniają. Nie powinni tak robić, bo autorzy tworzą swoich bohaterów po bardzo dokładnym przemyśleniu ich charakterów i każde ich zachowanie ma duże znaczenie. Co do zmieniania, nie licząc już irytowania widzów, może to także utrudnić dalszą pracę nad filmem, a szczególnie jeśli mają powstać kontynuacje. Posługując się dalej przykładem Niezgodnej - nie mam pojęcia, co będzie działo się w Wiernej po tym jak zobaczyłam zakończenie Zbuntowanej. Natomiast Peter Jackson nie bawił się w zmienianie fabuły we Władcy pierścieni i uważam, że dużo na tym zyskał.

Wycinanie scen

Tutaj książka zyskuje znaczną przewagę nad filmem. Właściwie nie zawsze to razi w oczy osobę, która nie czytała powieści, ale tę, która czytała już razi, i to nawet bardzo. Czasami nie da się pokazać wszystkiego w niecałe 2 godziny, ale zawsze można próbować znaleźć jakieś rozwiązanie. Wycinanie scen najzwyczajniej w świecie irytuje. A już szczególnie, gdy zabraknie naszego ulubionego momentu, co w moim przypadku dość często się zdarza.

Podsumowanie

Ja wybieram książkę od ekranizacji, ale "zwykłe" filmy stoją na tym samym miejscu, co książki. Bardziej do mnie przemawiają, a poza tym mogę spędzić z nimi więcej czasu niż z filmem. Oczywiście zawsze można obejrzeć kilkunastogodzinny maraton ekranizacji dzieł Tolkiena i czas spędzimy równie przyjemnie, co z naszym papierowym skarbem ;).

***

Tak przy okazji, zapraszam na bloga mojej przyjaciółki LINK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.