sobota, 3 października 2015

Więzień labiryntu: Próby ognia - recenzja

Tytuł: Więzień labiryntu: Próby ognia
Tytuł oryginalny: Maze Runner: The Scorch Trials
Gatunek: thriller, akcja, sci-fi
Reżyseria: Wes Ball
Czas trwania: 2 godziny 12 minut
Premiera: 18 września 2015
Aktorzy: Dylan O'Brien, Ki Hong Lee, Kaya Scodelario, Thomas Brodie-Sangster, Rosa Salazar, Giancarlo Esposito, Patricia Clarkson, Aidan Gillen


Po sukcesie Więźnia labiryntu wypromowanie Prób ognia nie było aż takie trudne. Do kina poszli i fani książki, i filmu, a to ponieważ film sam w sobie jest świetny. Co ważniejsze - nie patrzymy na niego jak na zwykłą ekranizację, ale jako coś zupełnie innego niż książka. Twórcom rzadko udaje się uzyskać ten efekt.

Labirynt był tylko początkiem

Nasi bohaterowie, Streferzy, po wielu trudach wydostają się z labiryntu. Myślą nawet, że udało im się uwolnić z sideł DRESZCZu. Jednak ich radość szybko się kończy. Dowiadują się, że tak naprawdę DRESZCZ wszystko to zaplanował. Sądzili, że przechytrzyli tę organizację, bo mieli tak myśleć. "Uwolnili się", bo tak miało się stać. Innymi słowy - nie wydarzyło się nic niespodziewanego. A po co to wszystko? Żeby stworzyć lek na Pożogę, chorobę doprowadzającą do szaleństwa. 


Swoją drogą (tak, powtarzam się) ludzie chorzy na Pożogę byli zupełnie inni niż w książce. Do filmu generalnie nie można mieć wielu zarzutów. Uważam jednak, że pozostawienie ich w książkowej formie po prostu lepiej wpłynęłoby na cały film. Niektórzy ludzie mają już dość produkcji o zombie gryzących, co tylko stanie im na drodze. Poparzeńcy, którzy przekroczyli Granicę, zachowywali się jak te stworzenia, ale ich nie było znowu tak wielu. A takie potwory, które potrafią bawić się z "ofiarą" (a nie tylko warczeć), byłyby znacznie ciekawsze. W książce przyznam, że bałam się, gdy Poparzeniec gonił Brendę i Thomasa w tunelach. Ale w tym filmie wszystkie zmiany da się zaakceptować i w ogóle nie rzucają się w oczy. No chyba, że ktoś się uprze, żeby je zobaczyć, tak jak ja :).

Prostsza fabuła

Po prostu niemożliwe były uchwycenie tylu wątków w jednej części, fabuła więc jest prostsza i mniej rozbudowana niż w książce. Bardzo podoba mi się dodanie nowych scen, które idealnie zastępują te książkowe. Żałuję tylko, że nie ma walki z nowymi potworami DRESZCZu, tej z końca powieści.


Sama nie wiem, jaki jest mój ulubiony moment. Bardzo podobała mi się wizyta Thomasa i Brendy w mieście Poparzeńców i halucynacje głównego bohatera w klubie. Świetnie zrobiony moment. Otoczenie, w jakim toczy się większa część filmu (pustynia, ruiny miast) jest rewelacyjne i bardzo realistyczne. Największy plus za miasto ogarnięte Pożogą. Ono po prostu robi wrażenie. Już nawet nie chodzi o to, że świetnie wygląda, ale wzbudza emocje. Robi wrażenie tajemniczego i zamkniętego, każdy żyje własnym życiem, ludzie tu interesują się jedynie własnym losem, bo wiedzą, że niedługo przemienią się w groźne potwory.

Szczurowaty, Janson, najlepiej sobie poradził z całej obsady, według mnie. Widać, że wszyscy aktorzy włożyli w swoje role duży wysiłek, skutkiem tego jest bardzo, bardzo dobra gra. Jednak to Janson najbardziej zapisuje się w pamięci, nawet pomimo że gra jedną z drugoplanowych ról. Ta postać w filmie jest zupełnie inna niż w książce, ale zachodzi w niej zmiana na lepsze. Postać Aidana Gillena ma taki błysk w oku, jakby cały czas coś knuł i wygląda na o wiele groźniejszego. Mogę tu stwierdzić, że aktor zagrał fenomenalnie, jestem naprawdę pod wrażeniem. 
Jestem ciekawa, jak rozwiną się niektóre wątki w Leku na śmierć. A że w Więźniu labiryntu nic nie jest pewne, dowiem się tego dopiero w 2017 roku.

Plusy i minusy

- brak kilku ważnych scen,
- bardzo słabe zakończenie, aż tragiczne,
- błędy, które dość mocno rzucają się w oczy (bohaterowie nie jedzą w ogóle i prawie nie piją; może tak miało być, ale wygląda to nierealistycznie),


+ dużo umiejętnie wprowadzonych zmian,
+ cały czas się coś dzieje,
+ dobrze połączone wydarzenia,
+ dobre efekty specjalne,
+ gra aktorska świetna,
+ można się przestraszyć niektórych scen.

Moja ocena to 8/10. Film lepszy niż pierwsza część i to pod wieloma względami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS.